W ostatni piątek, w sądzie okręgowym w Warszawie odbyła się sprawa apelacyjna( X Ka 916/24) Jana Zbigniewa Potockiego. Dotyczyła wyroku sądu rejonowego w Piasecznie, który w ubiegłym roku orzekł, że Jan Zbigniew Potocki
w rocznym zeznaniu podatkowym za 2016 rok uszczuplił swoje dochody o ponad 200 tys złotych, a tym samym zobowiązanie podatkowe o ponad 50 tys złotych. Kwota ta wynikała z umowy doradczej z firmą SMART-ART, która wygrała z Janem Zbigniewem Potockim proces cywilny w tej sprawie. Mimo wielokrotnych wezwań z Urzędu Skarbowego, Jan Zbigniew Potocki nie skorygował zeznania, unikał wizyty w urzędzie a następnie w sądzie. W rezultacie proces toczył się bez obecności oskarżonego, a sąd wyznaczył obrońcę z urzędu dla osoby nieobecnej. W przeddzień ogłoszenia wyroku, Jan Zbigniew Potocki ustanowił pełnomocnika, adwokata Daniela Jaworskiego i wraz z nim pojawił się w sądzie. Orzekający niestety, zamiast ponowić proces, ogłosili wyrok. W efekcie podstawę apelacji, stanowiło ograniczenie prawa do obrony oskarżonego. Zanim jedna sąd okręgowy, rozpoznał sprawę w Sali 350 doszło do ciekawej sytuacji. Wśród zebranych ponad 20 przedstawicieli zwolenników 2RP, zalazły się osoby powołujące się na immunitet dyplomatyczny organizacji międzynarodowej Human Rights Comission. Jedna z nich Dorota Stuba, złożyła ponad 60 stron dodatkowych materiałów i próbowała argumentować, że Jan Zbigniew Potocki jest objęty immunitetem dyplomatyczny, a tym samym proces jest nielegalny. Dodatkowo, wskazała że Ustawa ordynacja podatkowa, która jest podstawą oskarżenia Jana Zbigniewa Potockiego nie obowiązuje. Do argumentu o immunitecie dyplomatycznym, dołączył się adwokat Jaworski, twierdząc że sąd powinien go rozważyć. W międzyczasie publiczność dowiedziała się, że w przeszłości Jan Zbigniew Potocki odpowiadał z kilku paragrafów kodeksu karnego oraz kodeksu karnego skarbowego. Sam oskarżony, ogłosił że jako osoba publiczna i dyplomata uzyskał dla Polski 850 mld eur reparacji wojennych od Niemiec oraz doprowadził do zwolnienia czteroosobowej rodziny z białoruskiego więzienia. Sędzia Grażyna Puchalska prowadząca rozprawę, przerwała to przemówienie, jako nie związane ze sprawą.
Na koniec po krótkiej przerwie Sędzia ogłosiła wyrok Oskarżony w otoczeniu policjantów opuścił salę i powrócił do aresztu na Białołęce. Przebywa tam po przewiezieniu z zakładu karnego w Barczewie, gdzie odbywa karę 2 lat pozbawienia wolności orzeczoną przez sąd rejonowy w Kaliszu za płatną protekcję.